No i proszę – jeszcze całkiem niedawno tęskniliśmy za sezonem, a tu już czerwiec. Korzystajmy, więc pełnymi garściami, tym bardziej, że jest z czego. To właśnie w tym miesiącu możemy osiągnąć pełne wędkarskie rozpasanie. Dni długie, trwające 17 godzin pozwolą nasycić się nam w pełni wędkowaniem. Zaczniemy wybierać się na nocki, które będą króciutkie i dopiero po astronomicznym przełomie letnim dni zaczną być krótsze.
Wielu z nas czeka z utęsknieniem, nerwowo przebierając nogami na pierwszy dzień czerwca. To właśnie w ten dzień będziemy musieli pogodzić sandaczową wyprawę z obchodami Dnia Dziecka – może uda się te dwa wydarzenia połączyć i jak jest możliwość to wspólnie połowić z młodzieżą. Już od wielu dni jesteśmy gotowi na sandacze (więcej informacji tutaj) – pudełka wypełnione najlepszymi, sprawdzonymi i nowymi przynętami, wędki lśnią, kołowrotki przesmarowane, nowiutkie plecionki idealnie nawinięte – a więc do boju! Lucioperca (łac.) oznacza dosłownie szczupako-okoń i będzie stał zwykle na płyciznach pilnując jeszcze swych gniazd. W rzekach najlepszych brań możemy się spodziewać na granicy głównego nurtu, w okolicach wszelakich betonowych ścian schodzących do wody, w zagłębieniach pomiędzy ostrogami, na granicach umocnień brzegowych, kamiennych bądź faszynowych. W jeziorach zaś będą stały na piaskowych lub żwirowych blatach, w pobliżu różnorakich zawad takich jak zatopione drzewa, pomiędzy kamieniami oraz u podnóży podwodnych górek. Najlepsze brania będą w pochmurne dni, a jak wiadomo są to ryby nocne, więc największe sztuki mogą “paść” właśnie w nocy. Mgliste, mleczne poranki i wieczory będą sygnałem do pakowania sprzętu i wyruszenia na spotkanie z mętnookim.
Jako ciekawostkę, dodaję stary film, w którym w pełni poruszony jest temat łowienia sandacza.
Urok czerwcowej nocy nawołuje nas namiętnie, wzywa, zakrada się do naszych głów akurat teraz, gdy szef wyznaczył właśnie nam nowe zadanie. Ale już niedługo, już tylko do weekendu – na nocne łapanie węgorzy. Możemy je łowić do 15 czerwca, potem zaczyna się jego miesięczny okres ochronny. Są jeszcze wody, w których połowić możemy ładne węgorze. W bardzo ciepłym, wręcz upalnym czerwcu możemy zarzucić zestawy z martwą ukleją (warto naciąć brzuch rybki), rosówkami, drobiową wątróbką, serdelową kiełbasą, a nawet filecikiem z dorsza na głębokość 8-10 metrów w głębokie dołki i łagodne stoki przy górkach. Ciepły miesiąc raczej w tym roku nam nie grozi, więc zarzućmy wędkę w płytsze, bardziej nagrzane partie wody. Jeżeli znacie jakieś zamknięte bez dopływów i odpływów jeziora wybierzcie się na nie – w takich wodach jest szansa złowić okaz. Anguilla (łac.) znaczy mały wąż, najlepiej bierze od zmierzchu do około godziny 22.00 i następnie od 3.00 do rana. Zdarza się, że w czerwcu żeruje przez cały dzień, szczególnie, gdy jest parno i duszno. W ostatnich latach nawiedzają nas coraz częściej gwałtowne burze, gdy się zbliżają, wyniki są najlepsze, jednak zachowajmy ostrożność – życie jest najważniejsze, więc odradzam łowienia podczas burzy.
W miesiącu tym pszczoły się czerwią w ulach (stąd nazwa czerwiec), zakwitła akacja, wszędzie dookoła topole i wierzby sypią puchem. W powietrzu szaleją wszelakie owady, które opadając na bystre wody rzek zasysane są przez ryby – w szczególności przez piękne, klasycznie sportowe klenie. Jest to ryba, która cieszy oko wędkarza: okazały, klocowaty, z grubym karczychem, dużym otworem gębowym, z pięknymi ciasno utkanymi łuskami. Hol klenia daje wiele satysfakcji i przyjemności, kiedy tak walczy dzielnie – twardo, szalenie prąc w samo koryto rzeki. Łowić tego smakosza, a zarazem żarłoka można prawie na wszystko. Znaczna część jego diety to owady wpadające do wody, nie pogardzi żabami (stąd zapomniana już nazwa żabiak) i kijankami, rozsmakował się w owocach wiśni, czereśni, ale świetne wyniki można osiągnąć na jagody i borówki. Uwielbia groch, rosówki, barwiony pęczak, pijawki. Spiningując najlepszymi miejscówkami będą różnego typu rafy gdzie brania są niezwykle dynamiczne i widowiskowe – potężny chlupot, uderzenie i odjazd na świszczącym hamulcu – to dopiero przeżycie! W słoneczne dni klenie będą stać w płytkich miejscach na kamieniach i innych zaczepach i nie przepuszczą żadnej przynęcie przepływającej nad nimi. W takich miejscach najlepiej użyć woblerków-smużaków, nie łapią po prostu zaczepów. Pamiętać trzeba by prowadzić takiego smużaka różnymi skokami, zatrzymywać, popuszczać, grać delikatnie szczytówką – musimy najzwyczajniej ożywić przynętę. Na spokojniejszej wodzie po zarzuceniu odczekać, aż krąg na wodzie rozejdzie się i co bardzo ważne utrzymywać żyłkę w powietrzu. Często, bowiem się zdarza, że małe klenie biją w żyłkę przesuwającą się na wodzie. Warto obłowić różne przelewy, zalane przez przybór wody trawy, opaski itp. I na koniec najważniejsze: rozbiegany po brzegu, pędzący do miejscówki łamiąc po drodze patyki pod nogami, stojący tuż nad krawędzią brzegu wędkarz niech zapomni o łowieniu tej ostrożnej ryby. Ja się wręcz zakradam, cichutko podchodzę ważąc każdy krok, schylony, czasem nawet na kolanach podchodzę jak najdalej się da od rzeki, wtapiam się w otoczenie, rzucam schowany z za krzaków i trzcin.
Co do innych ryb to szczupaki jeszcze całkiem ochoczo idą na wędki. Dobrze biorą okonie, płocie, liny i jazie. Karpie żerują na całego, a i amur już powoli napycha brzuch, czym tylko się da. Kończy się okres ochronny lipienia, więc kto ma okazje i możliwość ten powinien zajrzeć do jego krainy. Na pstrągowych rzekach już po majowym szale, więc można w samotności zapolować na pięknego kropkowańca. Ochronie podlega sum, brzana, certa, łosoś i troć i pamiętajmy – węgorz od 15 czerwca. Udanych, ciepłych obfitujących w ryby nocek w tym pięknym miesiącu Wam życzę.
Zobacz co łowić w innych miesiącach
1 Komentarz
czyli spining odpada na czerwiec ? tz szczupak i okon